Co robić (a czego nie robić) podczas kwarantanny? – podpowiadają utwory Edwarda Goreya. Część druga

W dzisiejszym odcinku przewodnika po kwarantannowym czasie przywołamy część abecadłowego dorobku Edwarda Goreya – wiadomo, że nie ma nic ważniejszego w życiu bibliotekarza, niż alfabet!

Pewnego pięknego dnia Gorey zainspirował się tradycją anglosaskich, moralizatorskich elementarzy. Narysował i napisał więc kilka dziełek stylizowanych  na dziecięce wyliczanki do nauki liter.  Mimo tejże konwencji w zdecydowanie najpopularniejszym goreyowskim abecadle Gashlycrumb Tinies (Cmentarzyk*) dzieci grają dosyć… martwą rolę.

The Eclectic Abecedarium (Eklektyczne Abecadło) jest książką mniej znaną, ale na pewno wartą zauważenia. Wydanie, które widzimy na zdjęciu jest wersją bardziej przystosowaną do przeciętnego czytelnika. Istnieje jeszcze o wiele bliższa oryginałom miniaturowa wersja, o taka malutka – klik. Wydrukowano ją w nakładzie czterystu kopii, Gorey każdą ponumerował i podpisał, jedną czwartą nawet ręcznie pokolorował! A Wy co, nadal nie wiecie co robić całymi godzinami?

No dobrze, ale przechodząc do sedna – pewnie zastanawiacie się co (dalej) robić (a czego nie robić) podczas kwarantanny. Na całe szczęście w tym eklektycznym abecadle kryje się wiele mądrości, które spieszymy Wam przekazać.

„Szczęśliwy ten, który
Rozplątuje sznury.” (tłum. własne)

Nie każdy jest rybakiem, czy scenografem, żeby mieć w domu imponujące metraże sznura. Nie martwcie się jednak, rozplątywać i rozwiązywać można wiele rzeczy – kable, rajstopy po praniu, rękawy w szufladach, włosy, sznurowadła, psie smycze, ugotowany makaron, frędzle od dywanu, skołtunioną sierść, korzenie roślin doniczkowych, firanki, nici, wełniane szaliki, a nawet konflikty międzyludzkie (podobno). Możliwości jest wiele. Jeśli nie napotkacie w swoich czterech ścianach niczego splątanego, postarajcie się o to sami. Nie pozwólcie, żeby umiejętność chwytu  pęsetkowego odeszła do lamusa! Satysfakcja z własnej zręczności i poczucie połączenia dłoń-mózg gwarantowane.

„Pies jest psem.
Nie dla niego dżem!” (tłum. własne)

Nie faszerujcie psa dżemem, to po prostu nie jest dobry pomysł. Nawet jeśli bardzo prosi, a Wy bardzo chcecie, musicie wytrzymać tę próbę. Jeśli nie macie swojego czworonoga, nie nawołujcie do siebie psów z okolicy, żeby dawać im dżem. Sąsiedzi będą się niepokoić, a psie brzuchy będą boleć (to na pewno). Jest wiele pożyteczniejszych rzeczy, które można robić w tym dziwnym czasie, więc opamiętajcie się!

Dziękuję za uwagę. Ciąg dalszy nastąpi.
Martyna Bolanowska

* Tłumaczenie tytułu – Michał Rusinek.
Źródło ilustracji: E. Gorey, The Eclectic Abecedarium, wyd. Pomegranate, San Francisco, 2008 , s. 23, 39.

Licencja Creative Commons Ten utwór jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne-Na tych samych warunkach 4.0 Międzynarodowe.